7 kwietnia. „Świat jest nieżywy. Tu jest zupełnie pusto, jestem sam…” – mówi mi przed chwilą przez telefon Adam. Pojechał do miasta załatwić sprawy. Zatłoczony zwykle Koszalin przywitał go dziś widokiem jak ze snu. „Chyba powinienem to sfilmować” – dodaje. Myślę, że właśnie doznał tego uczucia, które towarzyszy nam co raz częściej. Że to historyczne chwile, że trafią do archiwów, podręczników o historii światowej. Puste są ulice, chodniki, miejsca parkingowe. Te ostatnie w Kołobrzegu są od pewnego czasu bezpłatne. Moneta przestała rządzić światem.
Jest piękny słoneczny dzień, kolejny z serii pierwszych ciepłych dni wiosny. W Kołobrzegu mieszkańcy jakby chcieli zapomnieć o rzeczywistości i czasem próbują stworzyć iluzję normalności. Jadąc przez miasto widziałam kilka spacerujących par, starsze panie gawędzące przy zagrodzonym taśmą przystanku, dzieci na rolkach. Spotkałam też dwa dwuosobowe piesze patrole policji. Na myjni samochodowej wręcz kolejka aut czekających aż ich właściciele oddadzą się niezbędnej życiowej potrzebie umycia ich na święta. Myśl, że pod domem stoi czysty samochód doda nam otuchy w wielkanocny czas, w który nie pojedziemy nim do bliskich. Każdego dnia, prędzej czy później zderzamy się z niewidzialną ścianą, za którą jest wszystko co normalne. Próbujemy na nią napierać, naginać, przekonać się jak bardzo jest to możliwe.
W międzyczasie na Facebooku wyświetlił mi się wpis znajomych z Truskawca na Ukrainie. Na zdjęciu widać historyczną pijalnię wód leczniczych, w piękny wiosenny, słoneczny dzień. Otoczoną odradzającą się zielenią. Serce uzdrowiska jest puste, ale jak pisze Natalia wciąż bije i czeka: „Truskawiec odpoczywa! Od ludzi, od wydarzeń. Energia miasta oczyszcza się. Woda lecznicza Naftusia, stworzona przez naturę, da siłę i zdrowie w nowym sezonie. Wtedy gdy ludzie będą potrzebowali odnowy i naturalnej odporności. I miejmy nadzieję, że bardziej docenią wagę bycia zdrowym i szczęśliwym!”.