1 kwietnia 2020 roku. Kołobrzeg. Mija trzeci tydzień narodowej kwarantanny spowodowanej epidemią. Mówią, że najgorsze jeszcze przed nami. Ulice miasta przypominają sceny z filmów katastroficznych lub science fiction. Jak to możliwe, że w mgnieniu oka dramatyczna wizja stała się rzeczywistością? W jednej chwili zniknęli znajomi, zniknęła praca, zniknęły spotkania z rodziną, zniknęły szkoły, sklepy. Zniknęły plany, decyzje i marzenia. Świat się zatrzymał, choć dla niektórych rozpędził się jakby to miałyby być ostatnie dni życia. Dni wypełnione wrażeniem, że nie zdążyliśmy się pożegnać, ucieszyć tym co mieliśmy ostatni raz.
Nasza polska noblistka Wisława Szymborska pisała „Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś – a więc musisz minąć. Miniesz – a więc to jest piękne.” Wierzymy tak jak ona, że zły czas minie i znów będzie jak dawniej. Nikt jednak nie zna daty tego szczęśliwego dnia. Co więcej, nie wszyscy go doczekamy.
Dziś moja mama, w oddalonym o 40km stąd miasteczku, uszyła pierwszą maseczkę ochronną. Przysłała mi jej zdjęcie i krótką instrukcję – „… po każdym wyjściu wypierzesz ją i wyprasujesz gorącym żelazkiem. Nie kupuj świństwa w internecie”. Tak czy inaczej kupienie maseczek ochronnych jest niemożliwe, nie ma ich w aptekach. W internecie natomiast mnóstwo ofert sprzedających maseczki w horendalnych cenach. Nie dają jednak gwarancji dostarczenia. Nie brakuje oszustów.
Ulicą przed domem kolejny raz przejechał policyjny radiowóz ogłaszający komunikat „musicie zostać w domu”. Wszyscy znamy go już na pamięć. Stał się niczym narodowy hymn. Hymn, który wszyscy szanują, który stawia nas na baczność, wypełnia oczy łzami, chwyta za gardło i więzi w nim oddech.
Jesteśmy w domu. Nie ma dokąd pójść. Dziś weszły w życie nowe ograniczenia rządowe. Zamknięte są wszystkie miejsca publiczne, urzędy, parki, promenady, hotele, restauracje, salony usługowe. Otwarte są tylko sklepy spożywcze, apteki, drogerie i stacje paliw. Policja i Straż Miejska cały czas śledzą monitoring, wyłapując osoby poruszające się po mieście. Kara za złamanie przepisu spotykania się z innymi lub złamanie kwarantanny to 30 tysięcy złotych. Samodzielnie nie mogą wychodzić również osoby poniżej 18 roku życia. Młodzież jednak ma swoje sposoby i miejsca spotkań pomimo zakazu. Od 10 do 12 zakupy mogą robić tylko osoby starsze. Do sklepu można wejść tylko w rękawiczkach i najlepiej także w maseczkach na twarzy. Tym, którzy nie mogą zrobić ich sami pomagają pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i wolontariusze. Nie wolno się z nikim spotykać, podróżować, wychodzić z domu można tylko w pojedynkę, po niezbędne zakupy lub do pracy. Mało kto ma jeszcze pracę. Kołobrzeg stał się miastem widmem. Urząd Pracy ogłosił, że lawinowo przybywa osób bezrobotnych. Puste i zamknięte są hotele i sanatoria, molo, port, latarnia. Branża turystyczna podejmuje próby rozmowy z prezydentem miasta, prosząc o pomoc w zapobiegnięciu masowej katastrofie. Niewiele jest jednak w kompetencjach władz miasta. Wszyscy liczą więc na nową ustawę rządową zwaną „tarczą antykryzysową”. Jest ona jednak skomplikowana i pomoże niewielu.
Codzienność ma gorzki smak i zapach środków dezynfekujących. Odkażane są przystanki autobusowe, klatki schodowe, windy, sklepy. Autobusy jeżdżą rzadko, jak w niedzielę. Może w nich być tylko po kilka osób. Nie wolno jeździć rowerem, usunięto również rowery miejskie. Zlikwidowano połączenia kolejowe i autobusowe. Zatrzymano większość inwestycji. Nie funkcjonują przedszkola, szkoły ani uczelnie. Uczniowie otrzymują od nauczycieli zadania poprzez dziennik elektroniczny. Część musimy wykonać za pomocą podręczników, część lekcji odbywa się online. Czasem jest to niewykonalne, sieć jest zbyt obciążona ponieważ wszyscy pracują zdalnie. Najtrudniejsze jest jednak to, że rówieśników i znajomych zastąpiły jedynie ikonki w komunikatorach, rozmowy zastąpiły komunikaty, a śmiech stał się niemym emotikonem. Podobnie smutek.
Wiadomości oglądamy raz dziennie. Stacje telewizyjne, w zależności od uwarunkowań politycznych, przedstawiają różne interpretacje rzeczywistości. Prezydent miasta co pewien czas organizuje zdalną konferencję prasową, w której odpowiada na pytania mieszkańców i informuje o bieżącej sytuacji oraz co udało się jej ustalić z włodarzami innych samorządów. Jak wielu z nich, jest ona zdania, że wyborów prezydenckich zaplanowanych w kraju na 10 maja, nie da się zrealizować. Do tego dąży jednak rząd. Włodarze, którzy się nie dostosują stracą stanowiska. Oni pierwsi stanęli przed wyborem, czy realizować nałożony obowiązek, czy chronić zdrowie i życie mieszkańców. Podobno możliwe będzie głosowanie korespondencyjnie. Pojawiły się głosy aby zbojkotować wybory i zadbać przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo. Jednak czy rzeczywiście jest to czas na wyrzekanie się swoich obywatelskich praw? Przecież wyrzekliśmy się już wszystkiego. Mówią, że wprowadzone u nas obostrzenia dobrze komentowane są w Europie, że są skuteczne. Myślę jednak, że to nasza mądrość, strach i miłość do najbliższych kieruje nami i skłania do rozsądnego postępowania. To musi wystarczyć, bo podobno nie wystarczy nam lekarzy, respiratorów, miejsc w szpitalach, środków ochrony osobistej, pieniędzy i czasu. W Kołobrzegu zachorowało już kilka osób, dyrektor jednej ze szkół i dyrektor Centrum Usług Wspólnych. Zakażone osoby są również w sąsiednich gminach. Ponad 650 osób jest odizolowanych w kwarantannach. Nikt z nich nie wie kiedy i jak się zaraził. Przyjąć wiec musimy, że wirus jest wśród nas. Każdy chroni się więc jak tylko może. Ci, którzy mogą pomagają innym. Lokalna drukarnia pomaga jednej ze szkół w produkcji przyłbic ochronnych. Drukuje je także Politechnika Koszalińska. Restauracje dostarczają bezpłatne posiłki służbie zdrowia. Regionalne Centrum Kultury szykuje się do sezonu letniego, choć nie wiadomo czy będzie dla kogo organizować imprezy oraz czy będzie to dozwolone. Kołobrzeg stanął przed dylematem czy realizować założoną strategię rozwoju, czy czym prędzej pisać nową, umiejscowioną w nowych realiach. Dotychczasowe założenia i problemy stały się bowiem nieaktualne. A to tylko jedno, średniej wielkości miasto. W skali kraju problemy są niebotyczne. Domy starości, schroniska dla zwierząt, ludzie bezdomni – skala istnień zagrożonych jest ogromna.
Każda opinia, każde wsparcie przyjaciół, każdy kontakt są teraz na wagę złota. Na Bałtyku szaleje sztorm. Północny wiatr przyniósł chłód i mocno spóźniony śnieg. Nikt jednak nie będzie rano spieszył ze skrobaniem szyb w aucie, nikt nie będzie biegł do pracy ani do szkoły. Wstaniemy i wzniesiemy swoje myśli za papieżem Franciszkiem, modlącym się samotnie na placu świętego Piotra „Zbudź się Panie…!”. Zbudź się i oddaj nam nasze marzenia, nasze grzechy, słabości i naszą nadzieję. Oddaj zapach świeżego chleba, obiad z rodziną, nasze trudy dnia codziennego. Oddaj gwar na ulicach, nasz pośpiech, widok starego księdza na ławce nad rzeką, błogosławiącego chorągiewką przejeżdżające bezwiednie samochody. Oddaj nam nasz brak czasu na myślenie o tym, co nigdy się nie zdarzy.