Oto jesteśmy i to Na Afiszu!
Aby jednak przedsięwzięcie trafiło na afisz, musi zwykle przejść długą drogę. Na przykład film lub sztuka teatralna. Od pomysłu, scenariusza, poprzez dobór obsady, pracę, aż do efektu i jego prezentacji i oczekiwania na recenzję. My, autorzy własnego afisza, napisaliśmy wiele scenariuszy, które nas ukształtowały. Ale po premierach, wielu spektaklach, gdy kurtyna opada po raz ostatni, pojawiają się pytania – co dalej?
Jednym z pierwszych scenariuszy mojego życia była praca dziennikarska, a sceną zawładnęły setki bohaterów i historii. Jednak i ta sztuka dobiegła końca. Wówczas wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej dostrzegłam, co stanowiło, że „byłam”. O swojej przeszłości zawodowej zdarzyło mi rozmawiać z jednym ze znajomych. W rozmowie dotarliśmy do momentu, w którym poczułam tęsknotę za tym, co było dla mnie najważniejsze, co sprawiało, że byłam. Co takiego? Powiedziałam: uczucie, że gdy mówię do ludzi, coś im przekazuję lub pytam, a oni poświęcają mi fragment swojego czasu i życia – to jest to najpiękniejsze i najważniejsze, co można w życiu robić. On na to: więc nie milcz, mów, pisz. Zapytałam dlaczego (?), może to już tylko przeszłość… Jeśli nie będę tego robiła, nie będę istniała? W odpowiedzi z jego strony padły słowa, które zapamiętam na zawsze: bo istniejąc, nie będziesz sobą. Zdałam sobie sprawę z tego jak ważne jest by nigdy nie pozwolić nikomu i niczemu (także sobie) sprawić byśmy istnieli bez świadomości prawdziwego JA i tej pewności siebie, która sprawia że wyrażamy siebie bez sztucznych lub niechcianych filtrów. Niezależnie od tego co akurat w życiu robimy.
I przyszło mi robić coś zupełnie innego, pracować w samorządzie. Z perspektywy wielu lat tego stanu rzeczy oceniam, że był to czas poświęcony w 200% innym. Pomyślisz, że tak właśnie powinno być. Owszem. Ale gdy zaczynasz żyć tak bardzo skoncentrowany na celu publicznym, na wizerunku jego lidera, gdy wnikniesz w czyjeś umysły tak mocno by mówić ich słowami, zaczynasz mieć wrażenie, że wypełniają cię one i nie masz już żadnego własnego pomysłu, że nie już nie masz własnego zdania, że to co robisz definiuje ciebie. I gdy ten etap się skończy wracasz do punktu wyjścia i pytania: Jeśli nie będę już tego robiła, to kim będę? Choć moja świadomość własnego JA jest już zupełnie inna niż przed laty, wiem, że będę sobą, ponieważ to ja jestem reżyserem, scenarzystą i głównym bohaterem swojego życia, a także widzem. Choć przyjdzie zagrać wiele ról, będzie trzeba to zrobić w sobie właściwy sposób. Inaczej świat byłby sceną jednego aktora. Wiem też, że do tego potrzebna będzie odwaga i ktoś kto powie: ja ci pomogę, a zobaczysz, że bycie sobą będzie twoim ulubiony zajęciem. I oto tym kimś jest Adam, który dodał mi odwagi i udostępnił pokłady swojego doświadczenia oraz tę wirtualną przestrzeń – afisz, na który razem przeniesiemy otaczającą na rzeczywistość.
Będziemy w naszym myśleniu niezależni i wspaniali i będziemy tę swobodę celebrowali Na Afiszu. Na nim zarówno my, jak i nasi bohaterowie będą wyrażali siebie, swoje prawo do własnej tożsamości, do własnej drogi. Nie będziemy walczyć o swoje racje, lecz przedstawiać własny punkt widzenia. Nie będziemy odwzorowywali rzeczywistości, ani tym bardziej jej zniekształcali. Będziemy budowali poczucie własnej wartości bohaterów naszych materiałów, również poprzez pobudzanie ich autorefleksji lub konstruktywną krytykę. Będziemy szukali dobrych wnętrz i obnażali powierzchowność. Nie będziemy targowiskiem próżności, ani co gorsza frustracji lub zazdrości.
Co nas do tego uprawnia? Czy jesteśmy kompetentni? Dość wspaniali i niezwyciężeni?
Może na początek wystarczy, że widzimy świat takim jaki mógłby być, a nie tylko takim jaki jest.