Kiedy dwa lata temu, w uroczym mieście Barth w Niemczech, rozmyślaliśmy nad stworzeniem projektu pomiędzy nadbałtyckimi krajami, było oczywiste, że będzie to projekt pod żaglami. Wyobrażaliśmy sobie współpracę ponad podziałami administracyjnymi, różnicami kulturowymi, szukaliśmy wspólnego języka. Okazało się nim żeglarstwo. Północno-zachodni wiatr i szum Bałtyku za oknami mariny, kołyszące się w porcie maszty wzywały obecnych na spotkaniu żeglarzy z Polski, Niemiec i Litwy. My samorządowcy podziwialiśmy ich zamiłowanie do tego wiatru i rozumieliśmy tęsknotę do bycia tam, na fali, a nie tu na spotkaniu o unijnym projekcie. Bałtyk znali jak własną kieszeń, wszystkie jego oblicza. Jednym z nich była tolerancja. Bałtyk nie rozróżnia narodowości ani zdolności, profesji. Daje wolność. Na morzu wszyscy są równi, tacy sami. Tę wolność i równość postanowiliśmy pokazać tym, którym po ziemi wędruje się nieco trudniej, osobom niepełnosprawnym. Przyszła mi więc na myśl nazwa dla naszego projektu – Baltic For All – Bałtyk dla Wszystkich. Taki jest. A my musimy przygotować się szkoleniowo i sprzętowo w taki sposób, aby ograniczenia przestały być jakąkolwiek przeszkodą.
Minęło mnóstwo czasu, spędzonego na pracy nad projektem. Zaangażowały się w niego niemieckie miasto Barth, tamtejszy Klub Żeglarski, Gmina Kołobrzeg wraz z UKŻ Błękitni oraz litewskie miasto Silute i jego środowisko żeglarskie i windsurfingowe. Zakupiony został sprzęt żeglarski, powstał program szkolenia instruktorów dla osób niepełnosprawnych, a na wiosnę ruszą ich pierwsze treningi. Napis Baltic For All załopotał na białych żaglach.
W ostatnich dniach, wraz z Adamem Stacewiczem, odwiedziliśmy wspomniane historyczne miasteczko Barth. Tym razem w zupełnie innym celu. Z inicjatywy lokalnych producentów produktów regionalnych oraz burmistrza Friedricha-Carla Hellwiga, powstał tu wspaniały market, pełen lokalnych dóbr oferowanych mieszkańców oraz turystom. Ale o tym w kolejnym artykule… albowiem nasze spotkanie w tutejszym magistracie, poświęcone pracy nad popularyzacją tego przedsięwzięcia, w niespodziewany sposób zdominował temat, na który zboczyliśmy równie nieświadomie co chętnie. Burmistrz podzielił się z nami refleksją, że nadszedł czas by ożywić projekt Baltic For All. Oczywiście za tym poetyckim stwierdzeniem krył się harmonogram międzynarodowych działań i linie budżetowe, a wśród nich ta, dotycząca marketingu. Wbrew pozorom bardzo istotna, ponieważ według nas powinna służyć organizacji takich działań, które sprawią, że po zakończeniu projektu jego idea będzie realizowana przez kolejne pokolenia. Na stole wylądował gruby segregator, a w nim rubryczki z liczbami dającymi takie właśnie możliwości. Problem w tym, że niewykorzystane. Powstały jedynie gadżety i żagle. Wciąż nie było pomysłu na tchnięcie w nich wiatru, który obiegnie świat, a z pewnością Europę. Można by pomyśleć, że to ciężki temat. Że trzeba mu poświęcić miesiące spędzone za biurkiem w urzędzie, kalkulując, rozmyślając, pisząc scenariusze itd. Otóż okazało się, że pierwsza potrzebna była wyobraźnia, pasja i odrobina znajomości sprzed lat, które napisały nie jedną żeglarską opowieść, a także kilka łez uronionych nad szantami. Zaiskrzyło. Przez twarz Adama w krótkiej chwili przewinęły się setki morskich przygód, doświadczeń, ludzi i dat. Aby było nam łatwiej zrozumieć kiełkujący pomysł, pokazuje nam na laptopie film, który zrealizował w 1997 roku dla Telewizji Polskiej podczas regat Die Rum-Regatta, czyli regat morskich oldtimerów, które trwają dziś. I już wiemy, że ma pomysł na wspaniały rejs.
– Adam, to byłaby piękna przeprawa, pod żaglami Baltic For All, stąd, z mariny w Barth, poprzez Kołobrzeg, aż do Silute i wód Zalewu Kurońskiego. Rejs pod wspólną banderą, a na pokład zabierzemy osoby niepełnosprawne. Znasz kogoś, kto byłby równie doświadczony, co pełen pasji aby pomóc w organizacji i patronować temu przedsięwzięci? – zapytałam.
– Roman Paszke – odpowiada i sięga po telefon.
Właściwie od tej chwili telefon Adama dzwoni co chwila. Romek zapalił się do pomysłu. Ich wspólnie spędzona dekada morskich wyzwań sprawiła, że do dziś łapią w lot swoje myśli. Paszke, światowej sławy żeglarz, podróżnik i budowniczy jachtów jest gotów do kolejnego wyzwania. Obaj już widzą je oczami wyobraźni. Ale to za mało. Już chcą działać. Na Bałtyku znów będzie biało od żagli historycznych jachtów. Teraz płynących ku przyszłości z nowym przesłaniem. W tle burmistrz Barth ustala ze swoimi pracownikami możliwości i szuka w pamięci sławnych żeglarzy z Niemiec, którzy wezmą udział w rejsie. Być może Litwini zrobią to samo. Popłynąć mogliby też dziennikarze, starą dobrą tradycją. Później zaniosą w świat wiadomość o tym, co widzieli i przeżyli.
Dzień po naszym powrocie do Kołobrzegu, Adam działa. Odwiedza wójta Gminy Kołobrzeg, koordynatora projektu i rozmawia o pomyśle. Dzień później czyli dziś, partnerzy projektu otrzymali maila z propozycją. Czekam z zapartym tchem na wieści o tym, jakie będą ich opinie.